Obserwujemy wysyp fake newsów i teorii, które doskonale udają dyskurs naukowy, opakowane są w pseudonaukowy język i podają spreparowane lub anegdotyczne dowody, które imitują dowody naukowe – mówi dr Katarzyna Kalinowska-Sinkowska, ekspertka Instytutu Badań Edukacyjnych.
Dr Katarzyna Kalinowska-Sinkowska jest badaczką społeczną, autorką wielokrotnie nagradzanej przez środowisko naukowe książki pt. „Praktyki flirtu i podrywu. Studium z mikrosocjologii emocji”. Zajmuje się socjologią emocji i miłości, bada problematykę stylów życia, specjalizuje się w antropologii młodzieży. Obecnie prowadzi badania nad doświadczaniem bezsensu i braku sensu w szkole w ramach grantu Minitaura. Pracuje w Instytucie Badań Edukacyjnych, gdzie zajmuje się m.in. problemem rzetelności naukowej i etyką badań w ramach projektu Path2Integrity.
Przyszło nam żyć w bardzo niepewnych czasach. Mogłoby się wydawać, że w takich momentach zaufanie do nauki rośnie, ludzie zwracają się w stronę jej ustaleń, szukają w nich odpowiedzi na nurtujące pytania czy dojmujące lęki. A jednak…
Katarzyna Kalinowska-Sinkowska: W kryzysowych sytuacjach ludzie zazwyczaj zwracają się w dwie strony: w stronę religii, gdy potrzebują komuś lub czemuś zawierzyć, odnaleźć nadzieję albo w stronę nauki, gdy potrzebują zrozumieć, dowiedzieć się, mieć podstawy do podejmowania decyzji w oparciu o wiedzę. W kryzysie pandemicznym ludzie potrzebują po pierwsze zrozumieć, co się dzieje i co robić, dlatego intencjonalnie zwracają się w stronę nauki. Problem polega na tym, że nie zawsze potrafią rozpoznać, która z dostępnych narracji jest zgodna z aktualnym stanem wiedzy naukowej. W związku z tym nie zawsze idą za ustaleniami akademickiej nauki. Obserwujemy wysyp fake newsów i teorii, które doskonale udają dyskurs naukowy, opakowane są w pseudonaukowy język i podają spreparowane lub anegdotyczne dowody, które imitują dowody naukowe.
W takim wydaniu nawet największe bzdury mogą wyglądać profesjonalnie.
Dokładnie tak! Człowiekowi, który mierzy się z pytaniami, lękami i niepewnością, taka pseudoteoria może wiarygodnie objaśnić świat i zaspokoić jego potrzebę zrozumienia. Szczególnie, jeśli nie ma nawyku weryfikacji źródeł i ich krytycznej oceny. A do tego czuje się zwyczajnie zmęczony, nie chce dalej szukać odpowiedzi, potrzebuje mieć jakiś punkt podparcia. Ludzie w kryzysie pandemicznym szukają sposobów na ustabilizowanie emocji, ukojenie – to druga potrzeba. I tu wchodzi myślenie parareligijne, bo pseudonaukowe teorie zajmują niekiedy miejsce wierzeń, którym się ufa, a nie krytycznie się je analizuje. Epoka fake newsów 2.0 to takie „kombo” – daje i odpowiedzi, i wyjaśnienia, często także poczucie pewności, nadzieję i pocieszenie.
Nauka akademicka może się wydawać mało atrakcyjna w tym zestawieniu. Nie dostarcza pewnych odpowiedzi, jej ustalenia ciągle się zmieniają, im więcej daje odpowiedzi, tym więcej pytań generuje. Przy tak dużym poziomie niepewności jak w obecnych pandemicznych czasach, niektórym osobom trudno zaakceptować tę niepewność nauki, dlatego wolą zwrócić się w stronę pseudonaukowych systemów przekonań, które promują się jako bardziej „nieomylne”.
Inna sprawa, że problem braku zaufania do nauki akademickiej jest związany również z niedociągnięciami w obrębie środowiska naukowego i systemu edukacji.
Czyli środowisko naukowe także nie jest bez winy?
Zastanawiam się, czy my sami nie dostarczamy regularnie paliwa machinie fake newsów i fake teorii. Mam na myśli wizerunek nauki, jaki kreujemy, komunikując i upowszechniając wyniki naszych badań. Niektóre z nich nie wychodzą poza świat akademicki, co sprawia, że część społeczeństwa wątpi, że my cokolwiek robimy na tych uniwersytetach. Hermetyczny język publikacji i raportów badawczych powodują, że ludzie kojarzą doniesienia naukowe z mniej lub bardziej niezrozumiałym wywodem. Może dlatego tak łatwo idą za pokrętnymi argumentacjami i bełkotliwymi teoriami? A może dlatego, że naukowcy wciąż niechętnie mówią publicznie o swoich porażkach, rzadko poddają krytyce stosowane przez siebie metodologie, wydają się pewni swoich odkryć i nieomylni? Wiedza naukowa, która trafia do odbiorców spoza kręgu akademickiego, często jest albo abstrakcyjna, nieprzystająca do ich codziennych doświadczeń, niezrozumiała albo wydaje się być tak pewna, niezmienna i ostateczna, że trudno ją kwestionować. Tymczasem zaufanie do myślenia naukowego buduje się przez ćwiczenie się w podejrzliwości…
W budowaniu zaufania nie pomagają też przykłady ewidentnego naruszenia zasad etyki i rzetelności badawczej, głośne skandale w środowisku naukowym: plagiaty, fałszerstwa badawcze, jak np. okryte złą sławą, sfałszowane badania Wakefielda o szczepionkach i autyzmie, czy też przykłady mniejszej lub większej nierzetelności naukowej. To wszystko ma społeczne, kulturowe i polityczne konsekwencje, wykraczające poza świat nauki…
Najgorsze, co mogłoby zrobić w takiej sytuacji środowisko akademickie, to skapitulować, zamknąć się w wieży z kości słoniowej…
Szczególnie teraz badacze i badaczki, jako osoby, które mają dostęp do wiedzy mogącej w pewien sposób pomóc ludziom przejść przez kryzys, powinni cierpliwie, rzeczowo komunikować wyniki swoich badań szerokiej publiczności. Chociaż to bywa trudne i niewdzięczne zadanie, gdy okazuje się, że głos nauki to głos wołającego na pustyni... Podważanie osiągnięć nauki, sensacyjne prezentowanie badań w mediach czy jawne ignorowanie wyników badań powodują irytację, a dla naszej grupy zawodowej mogą być dodatkowo demobilizujące. Jednak nic tu nie da „obrażanie się” na media, którym zdarza się rozpowszechniać fake newsy i zdezinformować czy na tę część społeczeństwa, która odrzuca wyniki badań, a zamiast tego wierzy w teorie pseudonaukowe i spiskowe. Trzeba szukać sposobów na promowanie rzetelnej nauki w społeczeństwie i wzmacnianie zaufania do nauki.
A jak wewnątrz środowiska naukowego promować rzetelność naukową?
Badania, które prowadzimy w ramach projektu Path2Integrity, pokazały nam dwie główne drogi budowania kultury rzetelności naukowej wewnątrz środowiska: przez strażników oraz przewodników po świecie rzetelności i etyki badań. Strażnicy tworzą system norm (kodeksy, regulaminy) oraz kontrolują przebieg procesów badawczych i karzą ewentualne nadużycia poprzez działalność komisji etycznych, rzeczników do spraw rzetelności naukowej, a także badanie i nagłaśnianie przypadków złych praktyk badawczych. Natomiast rolą przewodników jest wspieranie badaczek i badaczy w prowadzeniu uczciwych badań, uczenie etyki i rzetelności naukowej, promocja dobrych praktyki i wzmacnianie w ten sposób pozytywnego wizerunku nauki w społeczeństwie. Te drogi się uzupełniają. W Path2Intrity zajmujemy się uczeniem i promocją rzetelnej nauki.
Czego dokładnie dotyczy projekt Path2Integrity?
Komisja Europejska w ramach programu Horyzont 2020 uruchomiła w ostatnich latach kilka projektów, których zadaniem jest budowanie zaufania między nauką a społeczeństwem. Path2Integrity jest jednym z nich. Naszym celem jest wspieranie uczelni i szkół średnich we wdrażaniu programów uczenia rzetelności i etyki badań. Obecnie pracujemy nad przygotowaniem kampanii promującej dobre praktyki w nauce przy udziale naukowczyń i naukowców, którzy zgodzili się być ambasadorami rzetelności naukowej. Niedługo startujemy z kampanią społeczną, będziemy udostępniać materiały edukacyjne, nagrania z ambasadorkami i ambasadorami oraz zapraszać na spotkania i dyskusje o rzetelności naukowej. Cieszymy się, że IBE jest ośrodkiem, który inicjuje debatę na ten ważny temat.
Path2Integrity to nie tylko spotkania ekspertek i ekspertów w międzynarodowym gronie. Udało się wypracować specjalne narzędzia, kursy i materiały edukacyjne, czyli to nie tylko projekt akademików dla akademików.
Zgadza się, chcemy dotrzeć do środowiska naukowego, studentek i studentów, nauczycielek, nauczycieli oraz uczennic i uczniów szkół średnich, a także do decydentek i decydentów, mających wpływ na kształt systemów edukacji i nauki w Europie. Przygotowaliśmy materiały edukacyjne do uczenia rzetelności i etyki badań na studiach i w szkołach średnich. Niedługo ruszy kurs online, który będzie dostępny dla doktorantów i doktorantek. Nasze materiały oparte są na metodach dialogowych, wykorzystują storytelling i metodę odgrywania ról po to, aby pokazać, że kodeksy i regulaminy to żywe dokumenty, za którymi stoją realne dylematy, emocje, problemy.
Dziękuję za rozmowę.