Jan Mela podczas konferencji „Kariera bez barier w świecie zróżnicowanych potrzeb i możliwości" podzielił się swoimi doświadczeniami i refleksjami na temat stereotypów, z którymi się zderza i z którymi spotykają się osoby z niepełnosprawnościami. „Po szeregu różnych doświadczeń – stwierdza Mela – nie lubię „dużych” słów, ani słowa "osiągnięcie" bo czasem bywa ono trochę próżne. No ale ilość rzeczy, które w moim życiu się wydarzyły pokazały mi, jak często zderzamy się z różnymi stereotypami”.
Prelegent zwrócił uwagę na znaczenie języka, ale także na to, jaki wpływ na nasze życie ma to, jak sami siebie postrzegamy i co o sobie myślimy czy mówimy. Podkreślił, jak ważne jest wsparcie innych oraz to, że, „wielkie rzeczy można robić wspólnie, dzięki ludziom, którzy nam to wszystko pokazują”. Swoją historią pokazuje, że niepełnosprawność nie musi przeszkodą aby prowadzić w pełni aktywne, radosne życie - zdaniem Meli “niepełnosprawność to stan umysłu”, a wszystkie przeszkody możemy pokonywać, jeśli skoncentrujemy się na naszych zasobach, a nie na brakach.
Niepełnosprawność to stan umysłu
„21 lat temu w wypadku straciłem rękę i nogę, i z dnia na dzień stałem się osobą z niepełnosprawnością. To określenie wydawało mi się kiedyś słowem parszywym, strasznym, kojarzyło mi się z końcem aktywnego życia. I gdyby ktoś wtedy pokazał mi te slajdy z moich podróży i powiedział: zobacz, tu z różnymi wariatami (bo inaczej podróżników nie można nazwać), w różne wyprawy wyruszysz, na jakieś góry powłazisz, będziesz przez lata prowadził fundację, będziesz się i angażował w różne organizacje pozarządowe, założysz swoją firmę, założysz rodzinę, a przede wszystkim będziesz zadowolonym z życia chłopakiem - to bym w to w życiu nie uwierzył”
Mela zwrócił uwagę, że “zbyt często porównujemy siebie do różnych standardów, które czasami są dobre, ale czasami dosyć mocno krzywdzące”. Przytoczył cytat z Ferdydurke Gombrowicza “każdy człowiek jest najgłębiej uzależniony od swojego odbicia w duszy drugiego człowieka", komentując, że “to pięknie brzmi, a sprowadza się do tego, że jesteśmy wszyscy, notorycznie, czasem trochę chorobliwie uzależnieni od tego, jak inni nas widzą, jak nas postrzegają. Chodzi o to, że my bardzo często przesadzamy z tymi maskami, z rzeczami, które nas w jakiś sposób wtłaczają w pewne wymagania w stosunku do samego siebie.” Jak zauważył Mela - inni ludzie są nam niezbędni ale porównywanie się z nimi - nie ma sensu.
„Rany to są takie miejsca, w których pękają maski” - Jan Mela za: Anselm Grün
Prelegent przyznał, że przez wiele lat udawał kogoś, kim nie jest, kogoś silniejszego, twardszego.
“Przez pewien czas ta łatka, którą mi przypisano – gdy orzeczono mi całkowitą niezdolność do pracy - wydawała mi się czymś strasznie okropnym. Mam taki dokument w domu, że jestem całkowicie, w 100 procentach niezdolny do jakiej jakiejkolwiek pracy, fizycznej, intelektualnej. Od dawna myślę, jako że ukończyłem kurs stolarski, że zrobię kiedyś piękną ramkę by ten dokument oprawić. Tyczy się on bowiem gościa, który przez lata prowadził fundację, a jako nastolatek jeździłem do Norwegii by dorobić sobie na podróże. Jednak ZUS stwierdził, że nie, że się nie nadaję. Teraz mam do tego dystans ale wówczas to mnie bardzo raniło. Miałem poczucie, że do przeróżnych rzeczy się nie nadaję i po prostu nie dam sobie rady”.
Clou jest w spotkanych ludziach
“Porównując się do pewnego standardu, powiedzmy sobie, że żyjemy w określonym świecie, który zaprojektowany jest dla ludzi młodych, zdrowych, że tak powiem "symetrycznych" ze standardową ilością kończyn, dla ludzi z twarzy przystępnych, budzących zaufanie i oczywiście zadowolonych, uśmiechniętych cały czas od rana do nocy i w nocy też. Taki jest pewien wzorzec. Jeżeli do niego nie pasujemy – tu tak Państwa pocieszę, że jeżeli jeszcze ktoś z Was ma poczucie, że jeszcze do tego świata pasuje, to nie ma się co przejmować, bo w którymś momencie każdy z nas, czy powodu wieku czy z innego powodu w końcu kiedyś przestanie "pasować ". I wtedy trzeba się nauczyć w pozytywnym tego słowa znaczeniu - kombinowania, że należy szukać sposobów, rozwiązań, jak się w tym odnaleźć.”
Jan Mela opowiedział także o tym, że miał w życiu przeogromne szczęście spotkać ludzi, którzy uświadomili mu, że tzw. ograniczenia są w gruncie rzeczy wymówkami i że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. “Uświadomili mi, że często z powodów asekuracyjnych otaczamy się wieloma takimi wymówkami, a w pewnym sensie my – osoby z niepełnosprawnością, to mamy jeszcze łatwiej – bo ta niepełnosprawność potrafi być dla niejednego z nas przeogromną wymówką” - konkluduje Mela. Podkreśla także, że rozmawiając z osobami z niepełnosprawnościami łatwiej mu pokazywać na swoim przykładzie, jak ważne jest wzięcie odpowiedzialności za własne życie: “może to jest brutalne podejście, ale wychodzę z takiego założenia, że oprócz szacunku i godności to nam się w życiu niewiele należy, bo cała reszta to bonus, rzeczy darowane. Szacunek i godność są wartościami absolutnie niezbywalnymi. Ale mnóstwo rzeczy to te, które każdy z nas musi sobie wypracować” - stwierdza Mela.
Mówiąc o stereotypach Jan Mela opowiedział o pewnej wyprawie integracyjnej organizowanej przez Annę Dymną na Kilimandżaro, w której brał udział. Uczestniczyło w niej wiele osób z różnymi niepełnosprawnościami. “To był szereg spotkań, które nauczyły mnie tego, że czasem same słowa bywają stygmatyzujące”. Mela nawiązał do tego, co to znaczy “norma” czy “normalność” oraz do tego, jak istotne są słowa. “Człowiek niepełnosprawny, z niepełnosprawnością - język się zmienia, ewoluuje, na to też uczulam, że warto te określenia śledzić, ale przede wszystkim być w kontakcie z różnymi ludźmi i być wrażliwym i uważnym na to, co mówimy i jak postrzegamy drugiego człowieka.” - podkreślił Prelegent. “Normy są ważne i oczywiście do norm warto dążyć, ale normalność to jest ułuda, a nikt z nas tu na tej sali w 100 % nie jest normalnym - każdy z nas ma swoje trudności i ograniczenia” - zapewnia Jan Mela.
Mela zwrócił też uwagę, że spotkał wielu ludzi mających różne niepełnosprawności, którzy doskonale sobie dają radę w życiu. “Pewna dziennikarka po którejś wyprawie zadała mojemu koledze pytanie: jak pan to robi, że Pan tak sobie świetnie daje radę pomimo niepełnosprawności? i on wtedy powiedział: wie Pani co, już w samym pytaniu jest błąd logiczny, bo ja mam poczucie, że ja tak funkcjonuję nie pomimo, ale dzięki niepełnosprawności.” To nie jest tak - podkreśla Jan, że “z niepełnosprawnością żyje się jakoś łatwiej. Ale o to chodzi, że różnego rodzaju doświadczenia mogą nas wzmacniać, jeżeli podejdziemy do tego sensownie i jeżeli trafimy na ludzi, którzy potraktują nasz potencjał jako potencjał możliwości, a nie ograniczeń. Uważam, że każde doświadczenie nas wzmacnia”.
Często skupiamy się na brakach - ale to nie one nas identyfikują
“Tak to bywa ze mną - stwierdził Mela - że czasem jestem przedstawiany na różnych spotkaniach np. tak: oto Jan Mela bez ręki i nogi, a tyle dokonał. Nie identyfikuję się z tym na co dzień, że nie mam ręki i nogi. Nikt się nie przedstawia się w kawiarni czy na koncercie: cześć, nie mam ręki, nie mam nogi, nie mam porsche, nie mam domku na Podlasiu co mi się marzy. Mógłbym długo wymieniać rzeczy, których nie mam, ale te rzeczy mnie nie identyfikują. Nikt nie przedstawia się też tak: cześć, Jan Mela, pierwsza grupa, karta parkingowa osoby niepełnosprawnej, amputacja na poziomie takim, a takim. Ja nie chcę się skupiać na brakach, ale na tym, co mi zostało, co mam i spotkałem ludzi, którzy nauczyli mnie zwracać na to uwagę. Skupiajmy się na tym co mamy, co nas identyfikuje i wyróżnia, co jest naszym zasobem.”
Mela przywołał historię Gillian Lynne, która jako dziecko miała problemy w szkole z powodu swojej nadmiernej ruchliwości. Psychiatra, do którego zaprowadziła ją matka dostrzegł jej potencjał, nie skupił się na “brakach” dziewczynki. Gillian zrobiła światową karierę jako tancerka i wniosła ogromny wkład do kultury. Właśnie dlatego, że natrafiła na kogoś, kto dostrzegł jej potencjał, jej talent. “Przekujmy więc ten talent na coś sensownego, a nie ściągajmy w dół kogoś, kto nie mieści się w normie - choć to jest najłatwiejsze. Łatwiej jest kogoś ściągnąć w dół, żeby się nie wybijał. Czasy się na szczęście zmieniają” - konkluduje Mela.
“Zachęcam siebie i innych, abyśmy się uwrażliwiali na zmiany, które się dzieją. Szukajmy w sobie wrażliwości, nie oceniajmy, szukajmy sposobów komunikacji, otwierajmy uszy. Ponieważ przeżywamy wszystko w inny sposób dlatego pochylajmy się nad tym, uczmy się mądrze mówić, a przede wszystkim słuchać” - podsumowuje swoje wystąpienie Jan Mela.